Tęskni za starymi czasami... Wszystko się zmieniło .... Jego rodzice, jak i on sam.
Dawniej stanowili zgraną i kochającą się rodzinę, cieszyli się każdą chwilą spędzoną razem. Teraz z rodzicami widuje się kilka razy w miesiącu, najczęściej, aby obgadać sprawy zawodowe. Czasami wydaje mu się, że traktują go nie jak syna, tylko maszynkę do zarabiania pieniędzy. Nie pamięta kiedy ostatni raz był z tatą na meczu swojej ulubionej drużyny futbolowej, albo kiedy ostatni raz mógł w spokoju porozmawiać z mamą o swoich problemach. Stali się dla siebie całkiem obcymi osobami.
Przez coraz bardziej pogarszającą się sytuację z rodzicami, Harry z każdym dniem zamykał się w sobie. Tracąc przy tym jednego przyjaciela, po drugim. Do tej pory nie rozumie dlaczego zostawili go sam na sam ze swoimi stropieniami.
Wszystkie upadki, które zgotowało mu życie, nauczyły go bycia silnym i twardym. Trzeba nieustannie walczyć o swoje ideały i nigdy się nie poddawać.
Jednak poza utratą rodziny i przyjaciół, Harry utracił także swoje zamiłowanie do muzyki. Czuł, że z każdym kolejny występem, z każdym słowem , które wydobywało się z jego ust, muzyka w nim zamierała. Ku jego zaskoczeniu nikt tego nie zauważył. Wiedział, że jego pasja już nie sprawia mu tej samej przyjemności co kiedyś, nie porzucił jej. Wręcz przeciwnie starał się ze wszystkich sił wrócić do dawnych czasów. Bezskutecznie. Po prostu wypalał się.
Z rozmyśleń wyrwał go śmiech osób stającym niedaleko niego. Zauważył w kącie bruneta, który bacznie przyglądał mu się od dłuższego czasu. Harry od razu rozpoznał chłopaka. Na sam widok Louisa podnosiło mu się ciśnienie, nigdy za nim nie przepadał. Jego słodki uśmiech i nienaganny wygląd zawsze działały na Harry'ego jak płachta na byka. Modlił się, aby Tomlinson do niego nie podszedł i nie zaczął z nim kolejnej bezsensownej rozmowy.
-Cześć.- usłyszał po chwili cichy głos Louisa, który zaglądał zza kulis na widownię.-Masz tremę?- zapytał, przenosząc spojrzenie na szatyna.
- Profesjonaliści nie miewają tremy. - skłamał , posyłając Louisowi sztuczny uśmiech. Brunet uśmiechnął się i poszedł w stronę garderoby. Harry odetchnął z ulgą.
- Harry wychodzisz na scenę za pięć minut !- usłyszał głos managera, który zajęty był rozmową przez telefon.
Szatyn zamknął oczy, starał się skupić na nadchodzącym występie. "Oby tylko nie dać po sobie poznać zdenerwowania" powtarzał nieustannie w myślach. Chciał mieć to wszystko za sobą.
-Powodzenia!-głos Louisa wywołał ciarki na jego skórze.-Trzymam kciuki!
Harry poprawił kołnierz swojej marynarki i wybiegł na scenę z mikrofonem w dłoni. Czuł jak z każdym krokiem trema znika, a on sam staje się pewniejszy.
Na scenie i widowni panowała ciemność, w pewnej chwili wszystkie światła skierowały się na Harry'ego. Z jego ust zaczęły wydobywać się słowa dobrze znanej wszystkim piosenki:
Isn't she lovely
Isn't she wonderful
Isn't she precious
Cześć! I ja również przeniosłam się z oneta. Mam ogromną nadzieję, że opowiadanie spodoba wam się:) Prolog nawet mi się pogoda.
Rozdziały będą pojawiały się nieregularnie, z moją weną jest różnie, raz jest, a za chwilę jej nie ma.
Jeżeli chcecie być informowani o nowych notkach, zastawcie swój numer gadu w zakładce kontakt.
Lilka
Zapowiada się ciekawie. :) Czekam na nn. :)x
OdpowiedzUsuńooo no powiem szczerze, że zaciekawiłaś mnie prologiem, czyli Harry jest sławny, ale nie w 1D, tak? podoba mi sie takie coś :) dla poprawki to Louis jest także szatynem :) nie wydaje mi się, żeby miał czarne włosy, albo aż tak ciemne by podchodził pod bruneta ;) informuj, gg masz :)
OdpowiedzUsuńMam deja vu. Ale tylko dlatego, że czytałam to wcześniej niż reszta. Moje zdanie już chyba znasz. A jak nie, to powiem tylko, że mi się podoba.
OdpowiedzUsuńUuuu.. Zapowiada się ciekawie. Już nie moge się doczekać na nn. Zapraszam na http://my-friendship-4ever.blogspot.com/ i http://z-marzeniami-w-snie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMelissa, dokładnie. Fajnie się czyta o odczuciach ludzi ;) Czekam niecierpliwie na następny rozdział ;) ze swojej strony dodam jeszcze http://zaplatana-w-uczucia.blogspot.com/ ;)
OdpowiedzUsuńOsobiście podoba mi się i to ogromnie. Tylko Louis jest szatynem, to taka mała uwaga. :) Harry jest sławny, więc jak znalazł się tam Louis ? Noo przyznam, że nie mogę się doczekać rozdziału. Pisz pisz. ;) met-mehalfway.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSuper, już mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wspaniałych pomysłów :)